Forum służy do prowadzenia rozgrywek PBF. Powstało w zamyśle grania w RPG tekstowe.
Nie jesteś zalogowany na forum.
Aldwen
Proszę mojego przewodnika, by zaprowadził mnie do jakiejś karczmy, a następnie udaję się do Prefekta.
Offline
Samantha:
- Szukam miejsca, gdzie ubogi uzdrowiciel może znaleźć pracę.
Offline
Mateusz
Kardynał uśmiechnął się. Odsłonił identyczny znak na swym ramieniu.
- Stanowi on połączenie układów mistycznych. Mogę za jego pomocą przesyłać Ci manę. Lub ją odbierać. Albo rzucać na Ciebie przez niego zaklęcia, jak daleko byś nie był.
Po chwili zastanowienia dodał:
- Kupiec powinien mieć przy sobie złoty pierścień, zwany pierścieniem Życia. Jeśli mi go przyniesiesz, zdejmę Ci znak.
Antek
Aldwen zjadł nawet smaczny posiłek w tawernie "Pod Niewierną Chryzantemą". Nie było to coś specjalnie specjalnego. Zwykły gulasz rybny.
Nastepnie został przyprowadzony po ratusz. Przyjęła go tam miła starsza pani, otoczona stosem ksiąg. Rozmawiała z drugą, podobną do niej i siedzącą obok, także w stercie papierów, koleżanką.
- ...I rozumiesz teraz to są tu te wszystkie elfy, nie elfy... Dramat po prostu. Za naszych czasów wszystko było prostsze - sami ludzie, a długouchych się biło. A teraz to Ci młodzi tak wszystko namieszali... Zamiast z tymi oślizgłymi draniami, to się ze sobą biją. I po co to? Zaraz zaczną tu się zlatywać jakieś kurduple i jeszcze inne dziwolągi...
Dopiero wtedy zauważyła Aldwena i jego "przewodnika". Spojrzała na nich spod okularów.
- Czego pan chce?
- Kolega chciał się zobaczyć z Prefektem. - powiedział za niego łachmaniarz.
- Tak? A jest Pan umówiony? Zaraz sprawdzimy...
Wzięła pusty kalendarz i udała, że go przegląda.
- Chyba jednak nie jest Pan umówiony, co? Umówić Pana na... gdzie tu jest najbliższy termin... na za dwa tygodnie?
Marysia
- Panienka jest uzdrowicielką. I nie jest z... - strażnik konspiracyjnie uniósł brew. - ... wie Panienka, z tych fanatyków? To w zasadzie wszędzie Pani dadzą pracę. U Prefekta, w Straży Miejskiej, w Elfiej Ambasadzie, ostatecznie w tym Zakonie. Jest też zielarka Tsunade, jedyna dotąd lekarka spoza Zakonu w tych okolicach. Na pewno z chęcią weźmie Panią na praktyki. Gdziekolwiek Panienka chciałaby się udać, to mogę zaprowadzić.
Lesser Evil - Mistrz Gry
War of Shadows - Hasimir
A Game Of Thrones - #1Stark #2Martell
Offline
Ri'saad rzekł "Kurczę, ale zabawny znak!" Bo był zabawny. I groźny. A potem zaczął myśleć. Skoro układy są połączone, to być może mógłby sobie pośmieszkować z układem magicznym Kardynała. Mógłby, ale tego nie zrobi, bo on i magia są jak alkohol i hazard. Ich połączenie prowadzi do katastrofy. Chociaż może znajdzie kogoś, kto to potrafi. Pierścień życia... po co mu on? Nazwa sugeruje, że wzmacnia zdolności magiczne w Magii Życia. Pewnie też po to jest, duh. Może też potrzebować go z innego powodu... Koniec myślenia, czas na słowa: "Wiesz, muszę jeszcze wpaść do Kanexu na chwilę, ale potem pójdę do ziomka. No, to dzięki za wzięcie mnie wtedy, bo kto wie kto poderżnąłby mi gardło . Narazka!"
Wiadomość dodana po 14 min 46 s:
Oczywiscie, idę do Kanexu.
Ostatnio edytowany przez OhMyGodcat (2017-04-15 14:55:36)
Bardzo głęboki cytat który pokazuje jakim to ja jestem filozofem i dużo wiem o życiu oraz ukazujący moje zdolności szukania informacji w google.
Offline
Mateusz
Ri'saad szybko pożegnał się z tym miłym kapłanem i udał się do Magicznego Sklepu. Przywitał go jego właściciel, kupiec, Pan Kanex.
- Czegóż Ci potrzeba?
Lesser Evil - Mistrz Gry
War of Shadows - Hasimir
A Game Of Thrones - #1Stark #2Martell
Offline
"Trzeba mi żony i sklepu. Ale tego mi nie dasz. Możesz za to mi zidentyfikować zdolności tego amuletu" - tutaj Ri'saad wyjmuje jeden z dwóch amuletów zabranych od zakonnika - ", czy ten krucyfiks ma jakieś zdolności magiczne" - tutaj podaje krucyfiks, też zabrany zakonnikowi - ", powiedzieć mi o tym dziwnym znaku" - tutaj pokazuje ten przeklęty znak od kościelnego freaka - ", oraz jeżeli posiadasz, coś, co mogłoby pozwolić mi stać się niewidzialnym. Od razu mówię jednak, że rzucać zaklęć nie potrafię, więc myślałem o zwoju jakimś czy co. Oraz, czy potrafisz zaklinać bronie?"
Ostatnio edytowany przez OhMyGodcat (2017-04-15 15:30:43)
Bardzo głęboki cytat który pokazuje jakim to ja jestem filozofem i dużo wiem o życiu oraz ukazujący moje zdolności szukania informacji w google.
Offline
Aldwen
A nie dałoby się przed turniejem?" Jeżeli nie ma wolnego terminu to ruszam na miasto, do knajpy i szukam jakiejś roboty.
Offline
Caryll:
Przytakuję. Cel uświęca środki
I collect my story
Under the fragmented skies
Traveling through my wasteland
Praying for the rain to come
Offline
Samantha:
- Wobec tego byłabym wdzięczna, gdybyś zaprowadził mnie do Elfiej Ambasady. Przy okazji, czy mógłbyś mi coś powiedzieć na temat czarnoksiężnika Hekara?
Offline
Mateusz
Kupiec przez dłuższą chwilę patrzył nieruchomo na Ri'saada. Jedyne co się zmieniało, to tworząca w lewym oku kropla wody, która następnie spłynęła po jego policzku.
- Żony? I... i sklepu? Ja... ja miałem kiedyś żo... żonę. Ale... ale... miałem też pieprzony sklep. I... Kurwa... Powiedziała... - przykrył wilgotną twarz rękami - Albo sklep, albo ja... Rozumiesz... Że niby sklep był od niej ważniejszy... A ja... że nie rzucę tego sklepu, że to moje całe życie... I odeszła. Myślałem... Myślałem, że wróci... Ale... Nigdy już jej nie zobaczyłem. Zro... Zrozumiałem swój błąd i próbowałem... rozumiesz kurwa... próbowałem ją odnaleźć... Ale jej już nie było... Pieprzę ten sklep... A bierz go sobie... - rzucił klucze wejściowe i wybiegł cały zapłakany.
Antek
Starucha spojrzała na niego z ukosa.
- Nie można.
Usłyszeli szmer donośnych głosów. Z pokoju Prefekta wyszło kilku rycerzy eskortującego zdobionego w bogate tkaniny krasnala. Towarzysz Aldwena spojrzał się na nich, następnie na pusty hol, gdzie nikogo nie było. Następnie spojrzał na pusty kalendarz przy starszej kobiecie.
- Zaraz, prze Pani, co to ma znaczyć? Przecie jest Prefekt wolny i nikt tam nie wchodzi.
- Yyy... Ma dużo pracy i...
- I dlaczego Pani sprawdza terminy w pustym kalendarzu?
- Ja...
- Jesteśmy tu klientami i żądamy profesjonalnej obsługi! Zgłoszę Panią do Cechu Sekretarek i Bibliotekarzy!
- No dobra, wchodźcie.
- Ja zostanę i tu poczekam.
Aldwen wszedł do bogato zdobionego pokoju, na którego środku stało biurko. Za nim siedział starszy mężczyzna. Obok stał duży rycerz w białej zbroi. Biła z niego jakaś aura tajemniczości i... śmierci?
Starszy spojrzał na elfa i przemówił:
- Ech, ty też pewnie po szafiry? Odkąd kupiłem wszystkie zapasy miejskie, nie dają mi spokoju... Słuchaj, zostało mi ich jeszcze parę. Tylko mam nadzieję, że masz co zaoferować w zamian? Bo jeśli są to pieniądze, to od razu mówię że tych mam w bród.
Michał
Caryll zjadł dokładkę krwi. Ku jego zaskoczeniu, udało mu się nie zemdleć. Ten sam fanatyk, który podał mu sos, zwrócił się do niego.
- Widzę, że z Ciebie prawdziwy smakosz. Chcesz jeszcze trochę?
Marysia
Strażnik zaprowadził ją do elfiej ambasady. Po drodze opowiedział jej o Hekarze.
- Hmm... W sumie znana postać, a jednak niewiele o niej wiadomo. Siedzi w biedniejszych dzielnicach i zbiera różne dziwne artefakty. Często też zbiera dzieci z okolicy i przerabia na swoich pachołków. Zrobił swoje bojówki i uczy ich władać Magią Chaosu. W sumie nie wiemy po co, ale jakoś nikt się nim nie zajął jeszcze. Prefekt traktuje go jak... jak te wszystkie gangi. Nie jest to aż taki problem, żeby coś robić. Podobno kiedyś pracował w katedrze, ale... w sumie to niewiele o nim wiadomo.
W końcu dotarli do sporego budynku zbudowanego z kamienia, z marmurowymi i srebrnymi wykończeniami. Weszli do środka. Był tam obszerny pokój w kształcie koła, na którego końcu stało małe biurko. Przy nim siedział wysoki elf, z szmaragdowymi oczami. Był też drugi elf. Strażnik powiedział do zielonookiego:
- Przyprowadziłem Ci lekarkę. I już chyba pójdę.
I już chyba poszedł. Szmaragdowooki przyjrzał się jej.
- Hmm... Lekarka, tak? Nie od tych świrów z Zakonu? To... fenomenalnie. Głównie potrzebuję weterynarza, ale mogę Cię tego wyuczyć. Pensja... Zapewnię Ci potrzebne warunki żywieniowe, pokój i... hmm... powiedzmy... pięć smoków miesięcznie plus kolejne pięć za każde potrzebne wyleczenie. Mogę Ci też zapewnić praktyki u zielarki Tsunade, gdybyś chciała doskonalić swój kunszt. Albo mogę Cię ja trochę poduczyć w Rodzimej Magii, chociaż lepiej pod tym względem byłoby wrócić do ojczyzny. A, i poznaj Elendila, mego osobistego czeladnika.
Lesser Evil - Mistrz Gry
War of Shadows - Hasimir
A Game Of Thrones - #1Stark #2Martell
Offline
Ri'saad zdębiał. Bo jednak to było dosyć... niespodziewane. Ale dostał sklep? Dostał. I wszystko, co jest w środku. Oprócz wiedzy, której potrzebował. Oraz jakiejkolwiek wiedzy o magicznych przedmiotach. Kurwa. Podniósł więc klucze, rozejrzał się po sklepie i wszystkich jego pokojach i zakamarkach. Szukał przy okazji dokumentów takich jak wszystkie towary w sklepie i tym podobne.
Bardzo głęboki cytat który pokazuje jakim to ja jestem filozofem i dużo wiem o życiu oraz ukazujący moje zdolności szukania informacji w google.
Offline
Aldwen
"Myślę, że mógłbym zaoferować moje umoejętności i wykonanie jakiegoś zadania."
Offline
Elendil:
Sorki za nieobecność ale w trakcie świąt nie za bardzo mogłem odpisywać. Poza tym jakby co ruszył już GoT.
"Dziękuję za radę, chętnie skorzystam." Przez te dni Elendil szukał sobie zajęcia w mieście bo nie miał w sumie nic ciekawego do roboty (poza uczeniem się wieczorami u ambasadora).
Elendil from Hause Targaryen, the First of His Name, King of the Andals, the Rhoynar, and the First Men, Lord of the Seven Kingdoms, and Protector of the Realm, Master of Board Games.
Offline
Samantha:
Do Elendila:
- Witaj. Hmm, chyba już się kiedyś spotkaliśmy.
Do zielonookiego elfa:
- Chętnie przyjmę tę posadę, jak również praktyki u zielarki i z Rodzimej Magii
Offline
Mateusz
Ri'saad znalazł plik kartek, przedstawiających wszystkie ważne dane. W sklepie było sporo magicznych przedmiotów, lecz wszystkich gorszej jakości, mniej przydatnych i w zasadzie nie było niczego wartego większej uwagi. Mimo wszystko sporo nadrabiał ilością i całość była warta jakieś 20 tys. smoków.
Miał też akt własności lokalu, warty jakieś 10 tys. smoków.
Miał też długi - sporo długów. Niezapłacone rachunki za prąd, manę, poszczególne przedmioty, pożyczki by spłacić zaległości itd... Zalegał jakieś 25 tys. smoków Prefektowi, 15 tys. Mrocznej Wizji, 7 tys. Zakonowi oraz 3 tys. innym kupcom.
Antek
- A do czego ty możesz mi się, do cholery, przydać, co? Wiesz ilu ludzi mi służy? Słuchaj, Turniej się zbliża, a Ci fanatycy z Zakonu coś chyba kombinują. I po co? Teraz potrzebuję spokoju, żeby przygotować do końca Turniej, a nie bawić się z nimi. Jak chcesz, to dam Ci parę szafirów jeśli będziesz mi do Turnieju sprzątać moje biuro. Zgoda?
Przepraszam za opóźnienia, ale trwają... pewne prace, które chwilowo blokują mi wątek. Jak i pewne osoby... W każdym razie, jeśli nie dostajecie odpisu - nie przejmujcie się. Pojawi się... wkrótce. Cierpliwości.
Lesser Evil - Mistrz Gry
War of Shadows - Hasimir
A Game Of Thrones - #1Stark #2Martell
Offline
"Bo w życiu nic nie może pójść dla mnie gładko, co nie? Najpierw strata oka, potem zamordowanie zakonnika przez tego kardynała, potem szukanie o tym całym wielkim planie Zakonu, do tego bycie szantażowanym przez tego samego pierdolonego kardynała, a teraz pierdolone długi na 50 tysięcy smoków!" Wymamrotał dosyć głośno pod nosem Ri'saad. Po chwili się uspokoił i zaczął myśleć "Długi niestety trzeba spłacić. Lokalu szczerze nie chce mi się oddawać, choć pewnie będę musiał. Pomyślmy... Mrocznej Wizji jakoś nie mam zamiaru spłacać, bo nawet jeżeli to zrobię, to będą pałali do mnie żądzą zemsty. Ich mogę więc, przynajmniej na razie, zignorować. W sumie, nie dadzą spokoju ani mi, ani mojemu sklepowi tak długo, jak żyją. Taktyczne więc będzie sprzedanie sklepu. Kiedyś go może odkupię, a może założę inny gdzie indziej... No trudno. Mam jeszcze świecidełka z domu byłego bossa Czerwonej Pięści, czyli jakieś 5 tys. więcej. Daje mi to więc 35 tys. Smoków, akurat na spłacenie całej reszty ludzi, którzy są ważni. Czyli długi załatwione. A sklepu i tak, kurwa mać, nie mam. Życie. Poczekam więc sobie ze sklepem aż nie uzbieram wystarczająco dużo podczas podróży ". Podzielił więc przedmioty na grupy - jedna warta 7 tys. Smoków (dla Zakonu), druga warta 3 tys. Smoków (dla kupców) i trzecia warta 10 tys. Smoków (dla Prefekta). Prefektowi miał też zamiar dać akt własności sklepu (ew. go zastawić, jeżeli taka możliwość pokryje koszty długu) i świecidełka. Oczywiście, najpierw spróbuje negocjować długi... A Mroczną Wizją się nie przejmował. Potem wyszedł ze sklepu i udał się pod dom Billa O'traszki.
Ostatnio edytowany przez OhMyGodcat (2017-04-19 20:43:08)
Bardzo głęboki cytat który pokazuje jakim to ja jestem filozofem i dużo wiem o życiu oraz ukazujący moje zdolności szukania informacji w google.
Offline
Odpis Janka, mającego problem z logowaniem
- Caryll - szepnął Hogath - skoro artefakty zostały wykorzystane, prawdopodobnie już utraciły swoją moc i nie mamy czego zbierać. Możemy jeszcze pokosztować trochę tych specjałów i prawdę mówiąc to bym się stąd wynosił, bo im dłużej tu siedzimy, tym większa się staje ma ochota do mordu. A w sumie nie wiem czy dobrym pomysłem jest rozbój w samym centrum miasta, moglibyśmy nawet nie dożyć do turnieju. Co myślisz?
Tymczasem Hogath zwrócił się do szanownych wielebnych: - Szanowni wielebni, doprawdy miło nam się tu z wami biesiaduje, aczkolwiek czas nagli, a świat wzywa. Na długo zapamiętamy waszą hojność i gościnność, a my tym czasem będziemy się powoli zbierać. No może jeszcze skosztuję troszkę sosu z krwi niewiernych, tak mnie kusi...
Lesser Evil - Mistrz Gry
War of Shadows - Hasimir
A Game Of Thrones - #1Stark #2Martell
Offline
Aldwen
Przyjmuję ofertę prefekta, a następnie ustalam godziny pracy. Przykładam się, a porządkując dokumenty poszukuję informacji zarówno ciekawych jak i dających możliwość zarobku.
Gdy otrzymam zapłatę na bierząco zaczynam napełnianie szafirów energią magiczną, szykując się do turnieju.
Offline
P.S.
Zamykam za sobą drzwi
Bardzo głęboki cytat który pokazuje jakim to ja jestem filozofem i dużo wiem o życiu oraz ukazujący moje zdolności szukania informacji w google.
Offline
Caryll:
Zgadzam się na propozycję Hogatha. Następnie kręcę głową i klepię się po brzuszku na znak, że już się najadłem
I collect my story
Under the fragmented skies
Traveling through my wasteland
Praying for the rain to come
Offline
Paweł i Marysia
W przeciągu dwóch tygodni, Ambasador uczył ich swego kunsztu i zlecał im drobne zadania. Aż w końcu nadszedł dzień Turnieju Tysiąclecia.
Był poranek. Ambasador, wraz z swym wilkiem, szykowali się do drogi.
- Z tego co mi wiadomo, was dwoje także będzie walczyło? Choćmy, bo w południe ma być losowanie par i pierwsze walki.
Mateusz
Ri'saad dotarł pod dom Billa O'traszki, jednak był on cały spalony. Stał przed nim kardynał, który to zlecił mu to zadanie.
- Ech... Tak się guzdrałeś, że sam to załatwiłem. Ale już Cię nie porrzebuję, a więc... - kapłan przyłożył rękę do ramienia Khajiita. - Jesteś wolny.
Ri'saad wrócił do sklepu i zajął się próbą sprzedaży go.
---
Ri'saad wychodził właśnie od ostatniego z dłużników. Wszystkie transakcje powiodły się po jego myśli. Był już dzień Turnieju, a więc powoli skierował się na Plac Turniejowy.
Michał i Janek
Wszyscy kapłani spojrzeli się na Hogatha. Przemówił ich przywódca:
- Dobrze odejdź, a my jeszcze chwilę porozmawiamy z Twoim kolegą.
Gdy Hogath wyszedł, zwrócił się do Carylla:
- He he, jak zapewne zauważyłeś bracie, nie jesteśmy z Zakonu. Ukrywaliśmy się, bo nie byliśmy pewni kim jesteś. Ale teraz jesteśmy pewni: jesteś wampirem tak jak my. - Wszyscy odsłonili kły. - Tylko wampiry są w stanie pić tyle krwi. Nie ma tu Zakonników. Szukaliśmy tu paru artefaktów, ale Zakonnicy zabrali je ze sobą. Pewnie niedługo tu wrócą. Ale... chcielibyśmy żebyś nas reprezentował na Turnieju. Więc teraz czas się przygotować. - Nie dając Caryllowi szansy na odpowiedź, przyprowadzili tu z łazienki trumnę i wsadzili w nią Carylla. - Śpij dobrze. - Człowiek zapadł w głęboki sen...
---
Obudziło go pukanie w głowę. Znowu ujrzał znajomego wampira.
- Dziś dzień Turnieju, a powinieneś być już wystarczająco zregenerowany. Chodźmy!
---
Hogath nie miał wiele do roboty. Spędził dwa tygodnie w mieście na wykonywaniu mniejszych prac, pomaganiu innym i podążaniu drogą do doskonałości. Gdy nadszedł dzień turniejowy, skierował się na Plac, gdzie będą rozgrywane walki.
Antek
Aldwen spędził dwa tygodnie na sprzątaniu biura Prefekta. Znalazł jedynie nic nie wartą korespondencję. Nic wartego uwagi.
W końcu nadszedł dzień walk. Otrzymał zapłatę od Prefekta, w postaci 3 małych szafirów i udał się wraz z nim i Białym Rycerzem na Plac Turniejowy.
Wszyscy
Na Placu zgromadził się spory tłumek ludzi. Wśród niektórych ludzi było widać cięższe uzbrojenie, większość była jednak mieszczaństwem z dużym zapasem monet. Był też mały oddział kapłanów w sutannach, delegacja z Srebrnych Miast czy też spora grupka wieśniaków.
Na drobnym podwyższeniu stał Prefekt wraz z swoją, młodą pomocnicą. Ten pierwszy przemówił:
- Teraz wylosujemy pierwsze pary Turniejowe, wraz z kolejnością walk. W związku z ograniczoną ilością miejsca, naraz będą prowadzone zaledwie cztery walki. Żeby nikt nie musiał czekać na miejscu, zostały ustalone konkretne godziny walk. Połowa zrobi to teraz, druga połowa o trzeciej po południu. Sofio, wylosuj proszę imiona.
Młoda pomocnica po kolei losowała z pudełka białe karteczki i kolejną je układała koło siebie.
Sesja Poranna
Caryll Wampir - Daug Ingem
Hogath z Gór Rudych - Karl z Rzepkowa
Biały Rycerz - Ex-Per-Ment
Ri'saad - Maethor Zakonnik
Sesja Wieczorna
Aldwen Czarodziej - Czarnoksiężnik Hekar
Kira Skrytobójczyni - Warden
Książe Hasimir - Gardling z Północy
Samantha - Gaurfein
Losowanie wywołało spore emocje i wiele komentarzy.
Gaurfein do Samanthy i Elendila:
- Ech... W zasadzie najgorsze losowanie. Z własną uczennicą przyjdzie mi walczyć. - uśmiechnął się. - Zobaczymy, jakim jestem nauczycielem. Idziemy jeszcze coś robić, do walki mamy sporo. Czy wolicie oglądać obecne? - spojrzał się jeszcze w stronę stojącego obok samotnie elfa.
- O, Pan chyba Aldwen Czarodziej? Może dołączy Pan do nas?
Następnie mówił Prefekt:
- Walczących rano zapraszam na arenę, reszta wojowników i widzowie mogą przejść na widownię.
Wojownicy weszli na Plac Turniejowy. Był sporym placem, podzielonym belkami na 4 mniejsze areny. Nie było na nich żadnych rekwizytów, jedynie twarda ubita ziemia.
Caryll stanął naprzeciw swojego dawnego towarzysza podróży, weterana wojen o Ziemie Sporne - Dauga Ingema.
- Czas zemsty nadszedł.
Dalej miał bandaż na prawej ręce, sięgający do łokcia. Miał do ręki sztywno przygwożdżoną, dużą, drewnianą tarczę. W lewej trzymał złotą włócznię.
- Może mnie zraniłeś, ale dzięki temu tylko stałem się silniejszy. Nauczyłem się władać bronią z pomocą lewej ręki. - przyjął pozycję obronną. - A teraz: atakuj.
Hogath stanął naprzeciw Karla. Wątły rolnik ledwo trzymał w ręce duży, dwuręczny miecz. Do spodni miał przyczepiony złoto-czerwony amulet.
Ri'saad miał przed sobą rosłego mężczyznę, w czerwonej sutannie.
W lewej ręce trzymał duży, czerwono-złoty kostur. W prawej miał długi łańcuch, na którego końcu wisiała duża, czerwona kula. Machał nim w koło.
===
PS. Przepraszam za takie ucięcie pewnych wątków, ale trzeba już było pójść z fabułą trochę do przodu (tzn. w ogóle). I za drobne opóźnienia, właśnie z tego wynikające (i natłoku zajęć prywatnych). I przypominam, że otrzymaliście PD, także jak się zdecydujecie, na co je wydać, to piszcie do mnie prywatnie lub w Ogólnym (jeśli nie chcecie ukrywać swoich zdolności).
Ostatnio edytowany przez Czarny Smok (2017-04-22 08:58:10)
Lesser Evil - Mistrz Gry
War of Shadows - Hasimir
A Game Of Thrones - #1Stark #2Martell
Offline
Kulka wyglądała groźnie. Pewnie mogła po trafieniu zmiażdzyć kość albo twarz. Od niej postanowił się trzymać z dala. Lanca też. Na szczęście, o ile lance były groźne z daleka, o tyle z bliska były całkowicie nieporęczne. I jakby tak pomyśleć, kulka też - nie dość, że ciężko nią trafić z takiej małej odległości, to mógł jeszcze trafić sam siebie - insta win. Strategia ustalona - podbiec na odległość dźgania sztyletem, unikając uderzenia kulki i dźgnięcia lancą, a potem dźgnąć w jakąś szparę w zbroi. Ri'saad przywitał się słowami "Jaki piękny dziś dzień, prawda? Tak sobie myślę, po co walczyć? I tak wszyscy umrzemy. Równie dobrze możesz się poddać - w dłuższej perspektywie i tak wygrana nic ci nie da.". Już w trakcie mówienia przystąpił do realizacji planu.
Bardzo głęboki cytat który pokazuje jakim to ja jestem filozofem i dużo wiem o życiu oraz ukazujący moje zdolności szukania informacji w google.
Offline
Aldwen
"Z chęcią się do was przyłączę."
Offline
Elendil:
"Hm... Jakoś nie pamiętam żebym się zgłaszał a tym bardziej żebym miał bilet wstępu. Czy aby na pewno wszystko się zgadza?"
Elendil from Hause Targaryen, the First of His Name, King of the Andals, the Rhoynar, and the First Men, Lord of the Seven Kingdoms, and Protector of the Realm, Master of Board Games.
Offline
Caryll:
- Gratuluję!
Następnie po prostu rzucam w niego kulą ognia.
I collect my story
Under the fragmented skies
Traveling through my wasteland
Praying for the rain to come
Offline